Salem Władca
Posts : 200 Join date : 29/09/2016 Location : Piekło
| Temat: Салем, линейка ABSOLEM Pią Wrz 30, 2016 5:22 pm | |
| Stado: Posoka
Podstawowe informacje: Imię: Salem; Rasa: achał-tekin; Wiek: 4 lata i pięć miesięcy;[/color] Płeć: ogier krwisty i kostny.
Wygląd: O mocnej, twardej jak stal budowie ciała, chociaż żebra są zapadnięte. Twarde mięśnie pokryte krótką, często przybrudzoną krwią sierścią. W pełnym słońcu emanuje siwobłękitnym odcieniem czerni. Jego oczy lśnią nienasyconym chłodem błękitu, żarzą się pod skorupą powiek. Emanuje z niego wewnętrzny ogień, kwitnący i rozwijający się jak wstęga, jak ptasie skrzydła. Orientalne rysy, suche kończyny, migdałowate ślepia, hipnotyzujące, dziwne. Często otwiera usta i zamyka je zaraz, jakby chciał coś powiedzieć, ale nagle zmienił zdanie. Ogon i grzywa są proste, szczeciniaste i ciemne, ten pierwszy o twardym włosiu sięgającym za tylne nadpęcia. Kopyta równie ciemne co cała reszta.
Charakter: Salem. Działa jak mechanizm, jak wytresowany pies, który swego czasu rozerwał łańcuch na szyi i zbiegł ze smyczy. Uciekł, uwolnił się i nie wie, jak powinien żyć. Otwarta przestrzeń przytłacza go, a przecież on nie boi się ani światła ani ciemności. Boi się tylko tego, że tresura zabiła w nim emocje. Że nie będzie potrafił patrzeć na gwiazdy i uśmiechnąć się z pobłażaniem, albo stanąć obok na wpół zjedzonego przez robaki trupa i zachłysnąć się krótką refleksją nad jego losem, bo... bo potrafił to. Boi się też tego, że nawet, jeżeli kogoś pokocha, i tak będzie w stanie go poświęcić. Jego natura jest mroczna i pusta, lubi zwodzić, grać w słowne gry, unikać, gmatwać proste sytuacje. Zakrywa próżnię wieloma warstwami świetlistej satyny, pięknej, połyskującej na niebieski odcień czerni. Ceni sobie wolność. I ceni smycz.
*Historia: Dzicz. Dzicz piekielna. Konkretniej dolina zwana Piekło, zielona i obfita w jadalne chwasty, lecz nieprzystępna dla ludzi i w zasadzie żadnego zwierzęcia, od którego natura obdarzyła mniejszą stabilnością oraz zwinnością. Demoniczna ilość drapieżników. Roślinożerców ubywało z każdym dniem. Nie było tam żadnego stada, w Piekle każdy rządził się swoimi prawami. Rozpaczliwa walka o przetrwanie, niewyginięcie; kazirodztwo, nitki genów przekazywane komu popadnie, byle nie dać wygasnąć linii. Byle nie zginąć bez potomka. Nie znał życia poza Piekłem. Urodziła go kara achał-tekińska klacz, w pośpiechu, w ciemnej, zawilgłej norze. Pamiętał, że wszędzie było pełno krwi i śluzu. Pamiętał szkolenie, trzymanie na smyczy, jego własne zęby ściskające gardło. | |
|