Magazyn

Naprawdę spore pomieszczenie służące za magazyn. Nie jest może zbyt wysokie ale za to bardzoe długie i szerokie. Od dawna były wrzucane tutaj rozmaite graty, które okazywały się niepotrzebne. Wzdłuż ścian ułożone są rozmaite meble, obrazy, różnorakie sprzęty - co tylko koń sobie może wyobrazić. Niektóre rzeczy są uszkodzone, niektóre całkiem sprawne ale wszystkie pokryte grubą warstwą kurzu. Widać było, że do pomieszczenia wchodzi się tylko po to, by zostawić kolejną porcję rupieci.

Wszedłem do pomieszczenia prowadząc na łańcuchu swojego sługę (Mezalians). Oczywiście poza obrożą miał on również kaganiec i kajdany: jedne na przednich, drugie na zadnich nogach - tak by nawet nie myślał o rozrabianiu. Rozglądnąłem się dookoła. Było tutaj wszystko! Szmaty, miotły i pozostałe sprzęty również. Wystarczyło je tylko znaleźć. Dobrze, że nie musiałem tego robić sam. Potrząsnąłem łańcuchem i wpatrzyłem się w swojego niewolnika.
- No, dobry konik, szukaj. - powiedziałem tonem, jakbym zwracał się do psa. Wydłużyłem łańcuch by miał większą swobodę i podążałem za nim zerkając, co tam ciekawego znajduje.

Powoli wmaszerował do niewielkiego, mocno zagraconego pomieszczenia. I jak on miał tu coś znaleźć? Pozaglądał kolejno za szafki, obrazy, gdzie znalazł złamaną w połowie miotłę. Położył ją na ziemi - jeśli nie znajdzie nic lepszego, dobre będzie i to. Następnie zerknął za coś, co chyba kiedyś było łóżkiem, gdzie znalazł całkiem sprawny odkurzacz.
- O - mruknął, wyciągając sprzęt i pokazując go fryzowi. - Co powiesz na to? - oglądał dokładnie odkurzacz, sprawdzając czy nie ma w nim żadnej usterki. Zakurzony był niebywale, ale sprawny.

Kroczyłem za ogierem, wciąż trzymając go na długim łańcuchu. No bo przecież nie puszczę go, bo jeszcze bym go musiał znowu gonić. Chociaż skoro miał on kajdany i na przednich i na zadnich nogach, to nie mógł mimo wszystko zbyt szybko uciekać. Udało mu się znaleźć miotłę a następnie natrafił... na coś dziwnego.
- A co to jest? - spytałem sceptycznie, gdy się zainteresował czymś dziwnym. Chyba marnował mój czas.
- Szybciej szukaj! Nie mamy całego dnia! - opieprzyłem go i pospieszyłem, dodatkowy lekko gryząc go w zad. Bo co mi tutaj jakieś śmieci pokazuje zamiast skupić się na szukaniu? I co mnie w ogóle obchodzi co tam znalazł. Przecież to on będzie tego używał a nie ja.
- Jak chcesz to wszystko zabrać? Chwycisz jakoś w zęby? A może nałożyć Ci jakiś "siodło juczne"? A może zaprząc do wozu? - zastanawiałem się na głos, potrząsając od czasu do czasu łańcuchem od jego obroży... bo mnie to bawiło. Wkurzało go to? Jeśli tak to był to jego problem.

Rozbawiło to nieco Mezaliansa, ale jedynie uśmiechnął się pod nosem.
- Odkurzacz. - mruknął, zastanawiając się, jak by go wziąć. Espilce zaproponował siodło juczne lub wóz, ale ogier skwasił minę.
- Dam radę. Za dużo roboty i zamieszania z zakładaniem siodła lub zaprzęganiem do wozu. - dodał, zwieszając rurę odkurzacza na szyi, oraz biorąc końcówkę do pyska.
- Money ysc. - zwrócił się do fryza, oczywiście sepleniąc, bo przecież z rurą od odkurzacza w pysku nie da się wyraźnie mówić. No, przynajmniej Mezalians nie umiał.
Ruszył raźnym krokiem obok swojego "pana". [nie na długo haha]

[z/t]?

Popatrzyłem się na niego jak na idiotę. Odkurzacz? Nawet nie wiedziałem co to jest... no ale nie musiałem wiedzieć. W końcu byłem fryzem a nie jakąś sprzątaczką!
- No to dobrze, że dasz radę! To idziemy! - oznajmiłem mu, po czym zacząłem go prowadzić w stronę własnej jaskini.

z/t